Niewinne sny niewiniątek

Niewinnesnyniewiniatek1

– Każdy ma sny na jakie zasłużył – powiedziała Sowa.

– Przecież ona na mnie nie zasłużyła. Czy ja jestem w prawdziwym śnie? – spytała Sfinks.

– Miau – wypowiedział się Kot.

– Prawda nie ma tu nic do roboty – powiedziała Kostucha – Liczy się długość snu.

Luźne notatki o wpływach i przenikaniu

Notatka wstępna

Nie zawsze św. Jana!  Drogą skaczących skojarzeń, to właśnie przysłowie, a raczej rysunek i dyskusja pod nim, przechyliły czarę goryczy. Pojemnik, w poprzednim zdaniu zwany czarą, zawiera mnóstwo negatywnych odczuć na temat plagiatów, zapożyczeń, świadomych i nie, ocierania się o złodziejstwo pomysłów, podszywania pod modne kreski, słowa, dźwięki.

W związku z powyższym, stawiam sobie zadanie adwokata diabła. Będę bronić, o ile zdołam, czerpania z czyjegoś źródła. I nie mam na myśli cytowania, lecz to co się zwykło nazywać uleganiem wpływom. Nie mylić z byciem pod wpływem, to osobny temat i bardzo ciekawy. Proszę o klik, gdyż dzieło Witkacego na pewno znacie, to natomiast warto poznać. Tym bardziej, że linkowana seria wiąże się się z tematem głównym tym, że dotyczy pastiszu.

Na początek seria dzieł ze SZKOŁY Chagalla. Nic to, że Pan Chagall nigdy nie prowadził szkoły, był mistrzem i to wystarczy. Mieć uczniów, to zaszczyt, prawda?*

 

 

Theo Tobiasse Ucieczka z diaspory

Boris Borvine Frenkel 

 

Theo Tobiasse

Alexsander Klevan

 

Emmanuel Mané-Katz

 

Chaim Goldberg

===

* W uczelniach artystycznych studenci „lecą mistrzem” i dlatego nie trzeba pokazywać indeksu, żeby było wiadomo kto z której pracowni. Istnieją oczywiście wyjątki, dobrze się kamuflujące.

Sztuka stawiania babek z piasku

Image and video hosting by TinyPic

Na pewnym forum była rozmowa, zdaje się w kontekście Berlin Biennale, do czego służy sztuka.

Tak sobie myślę, że jednak wiem do czego służy sztuka, a to co sobie myślę nie dotyczy tego Biennale, ani w ogóle problemu związków sztuki i polityki. Ani nawet stosunku obywateli do piękna, ani ich pojęć estetycznych.

Na początek uściślę temat. Sztuka to stosunkowo nowy wymysł. Jeszcze dwieście lat temu panowały duże rozbieżności poglądów na temat klasyfikacji sztuk. Taka sztuka medyczna, albo sztuka gry w polo też noszą tę ładną nazwę. I żeby tylko one.

Jak może pamiętamy, sztuka to po prostu kawałek. Zakłada istnienie jakiejś całości, dającej się pokawałkować i policzyć. Jeśli coś nie jest policzalne, jak na przykład piasek, to też można go porcjować (ale już nie pokawałkować) i te porcje zliczać, przy czym bez pojemnika się nie obejdzie.

Dochodzę więc do wniosku, że sztuka musi dać się konsumować bez opakowania, jako rzecz sama w sobie. Już to nasuwa możliwość uznania, że sztuka jest autoteliczna. Takie porównanie: rośnie sobie kwiatek, sam dla siebie sobie rośnie. A pszczółka sobie skorzysta. Co więcej poniesie korzyść dalej i coś  na czymś komuś zapyli, a ten ktoś coś potem zje i to się toczy i toczy, te różne korzyści.

Śmiało więc można zrobić jak większość i zapytać czy jednak nie najważniejszą funkcją sztuki jest jej użyteczność?

I tu się mogę częściowo zgodzić. Z zastrzeżeniem, że jeśli nawet nie jest to funkcja najważniejsza, to przynajmniej jest to ważna możliwość, jak się ostatnio modnie mawia, opcja.

Kwestię użyteczności sztuki zostawiam mądrzejszym od siebie. (Uwaga: żartuję). Zajmę się użytecznością twórczości, jako że jest to szersze podejście, bo twórczość, dziś często nazywana kreatywnością, była zawsze, a sztuka to już różnie. Tym co łączy wytwórców sztuki z innymi wytwórcami wartości jest właśnie twórczość. Każda rzecz może powstawać w sposób kreatywny lub tylko odtwórczy. Jeśli wsad kreatywny przewyższa wsad rutynowy, mamy twórczość. Pominę teraz te wytwory twórczości, które powstają z powodów wyłącznie użytkowych, ponieważ ich ewentualna wartość autoteliczna jest celowo trzeciorzędna. Skupię się na wytworach artystycznych i umysłowych jakie powstają bez niczyjego zamówienia, na pozór bez sensu.

I tu jest sedno: chodzi jednak o sens. Sens jest czymś nadanym z zewnątrz, sam z siebie nie istnieje.

Twórczość jest po to, żeby twórcy byli szczęśliwi.