Martyna mi napisała:
– Rozwiń myśl, bo bardzo mnie zaciekawiło to, co napisałaś o konsekwencji, że diaboliczna i nieludzka.
Najpierw sprawdziłam podręczne słowniki.
Słownik Onetu podaje:
konsekwencja to:
1. m.in. postępowanie według przyjętych zasad, zgodnie z planem, spójne i przemyślane działanie, wytrwałość w dążeniu do celu;
2. wynik, rezultat, skutek, następstwo działań bądź zdarzeń, w tym znaczeniu częściej używany w l.mn.
Internetowy słownik synonimów sugeruje, że konsekwencja to:
wynik, skutek, rezultat, efekt, implikacja, następstwo, owoc, pokłosie.
Tak więc, zgaduję, że chodzi o to pierwsze znaczenie.
Należę do osób, które nie lubią wracać tą samą drogą, którą gdzieś zaszły. Jest wiele powodów, nie tylko moja niecierpliwość. Droga odbywana samotnie to czas, który poświęcam własnym myślom, najczęściej niekonkretnym i swobodnym, co je zbliża do medytacji. Wracanie tą samą drogą zmusza mnie, jako że oczy są moim najważniejszym zmysłem, do zauważania różnic (a, nie ma już tego psa uwiązanego przed sklepem), a te drobne różnice są zupełnie nieistotnym śmieceniem sobie w głowie.
Jednak czasem wracam tą samą drogą (szybciej, znam każdy kamień itp). Konsekwentnie drogi zmieniam, niekonsekwentnie czy w myśl innej zasady, wracam czasem po własnych śladach. A więc, w drogę!
Zbyt wiele mamy w życiu powtórzeń i RUTYNY, żeby mnie to nie nużyło. A nawet wściekało. Ale bywają też nieoczekiwane korzyści, gdy zachować otwartość na serendypność. Na obrazku widać jak się trafia na takie nieoczekiwane odkrycia 😉
Konsekwencja jest bardzo zachwalanym towarem, szczególnie przy wychowywaniu dzieci. Ma swoje zalety, ale nie zawsze. Zabija autentyczność w relacji z drugą osobą. Czasem ludzie zapominają, że ich dzieci to też ludzie. Wyłom w konsekwencji jest równie silnym środkiem oddziaływania jak zaburzenie rytmu. Zawsze zwraca uwagę i powinien dać do myślenia różnych rzeczy, których częściowo nie da się przewidzieć. Zaburzenie rytmu stwarza nowe możliwości, szczególnie wtedy, gdy rytm ma coś „biologicznego”, a zaburzenie go pojawia się nieoczekiwanie. Na przykład tak:
Konsekwencja wobec siebie samego wydaje się bardzo korzystna dla naszego samopoczucia. Dla mnie to pójście na łatwiznę i skostnienie. Chcę mieć wolność postępowania w każdej sytuacji, szczególnie nowej, czyli takiej, w której najłatwiej (konsekwentnie) stosujemy schematy. Konsekwencją takiego podejścia bywa poczucie straty lub prawdziwa utrata różnych możliwości, których nie widzimy z powodu konsekwentnego unikania pewnych zagrożeń.
Jedna tylko forma konsekwencji mi się bardzo podoba (spróbuję jej konsekwentnie przestrzegać, tak jak moja przyjaciółka, od której zaczerpnęłam pomysł), tj. nagradzanie siebie i sprawianie sobie przyjemności nie wtedy gdy coś się udaje, tylko wtedy, gdy się nie udaje lub przychodzi stres.
– Dla mnie (konsekwencja) – daje poczucie bezpieczeństwa. Rozwija we mnie odpowiedzialność za słowo i czyn. Porządkuje sprawy społeczne (no przynajmniej w teorii).
To się różnimy. Chyba że jednak co innego rozumiemy pod słowem „konsekwencja”. Wyżej już była o tym mowa: może to być cecha działania i może to być synonim skutku, na zasadzie: „wynikiem mojej nieostrożności będzie wypadek”. Jeśli przybliżyć oba znaczenia do jakiegoś „praznaczenia” (hi, hi – „przeznaczenia”), to „konsekwencja jest cechą działania, o którym sądzimy, że przyniesie oczekiwane skutki”, co się zgadza z definicją Onetu. W takim ujęciu nasze działania dzielą się na liczne wariacje, które można narysować na osi, na jednym jej krańcu chaos, na drugim, tak powszechnie pożądanym, idealne uporządkowanie. Po drodze te wszystkie inne przypadki. Otóż ja chcę poruszać się po tej osi swobodnie i raczej wolę chaos niż idealny porządek.
Ludzie zbyt konsekwentni są dla mnie nieludzcy wtedy, gdy mają władzę, gdyż idea jest dla nich ważniejsza niż osoba, cel ważniejszy niż środek do niego prowadzący, ich ego ważniejsze od wszystkich innych, na zasadzie „ja mam zawsze rację”.
Co do diaboliczności, to pojawia się wtedy, gdy konsekwencja jest żelazna, gdy jest nastawiona na ukryty cel, gdy jest oddzielona od emocji lub żywi się złymi emocjami. Skrajny i jaskrawy przykład to nadzorca obozu lub podstępny manipulator w zwykłym życiu. To może iść od podstępnej reklamy do nakłonienia kogoś, żeby przystąpił do sekty lub kogoś zabił.
Psychologia zajęła się także tematem konsekwencji, oto jedna z sytuacji, gdy ludzie wiążą z czymś nieracjonalne nadzieje, uparcie trzymając się ustalonej linii postęppowania:
Logiczne wyjaśnienie mogło zburzyć te nadzieje, dlatego szybko, aby temu zapobiec, dokonali oni zapisu i zapłacili z góry za kurs. Konsekwentnie i z pełnym zaangażowaniem brnęli oni w coś, co z logicznego punktu widzenia nie miało sensu.
Cały artykuł zawiera w pigułce istotną wiedzę na temat konsekwencji i jej znaczenia w wywieraniu wpływu. Opisane są ciekawe eksperymenty psychologiczne.
A co ja dobrego widzę w konsekwencji: jest to cecha działania prowadząca skutecznie do realizacji zadania. Jeśli zadanie jest mądre, to i konsekwencja będzie pożyteczna i szybciej doprowadzi do celu.
Napisałaś „odpowiedzialność za słowo i czyn” – dla mnie to jest sprawa niezwiązana z konsekwencją postępowania. Odpowiedzialność za coś lub kogoś jest postawą, która wynika z naszej umiejętności przewidzenia skutków, z empatii, z potrzeby zgodności ze swoim wewnętrznym obrazem.
Lęk przed nieznanym bywa większy niż ciekawość i skłonność do ryzyka i do eksperymentu. W sytuacjach skrajnie nowych i niepewnych może nawet ratować życie, dobrze o tym wiedzą szczury pierwsze opuszczające tonący statek.
Bardzo mnie ciekawi Twoje spojrzenie, napisz, proszę.
Zawsze jest wyjście 😉